Hoyt Hoyt
357
BLOG

Kto ukradł tożsamość Zbigniewa Ziobro?

Hoyt Hoyt Kultura Obserwuj notkę 1

    Tak, tak, proszę Szanownych Państwa. Chodzi właśnie o tego Zbigniewa Ziobro, Ministra Sprawiedliwości, którego tożsamość została skradziona przez jakiegoś huncwota. Ten gałgan, założył przed kilkoma tygodniami fałszywe konto na facebooku, wlepił w swoim Awatarze zdjęcie Ziobry, umieszczając    je  na tle biało czerwonej flagi.

     Ta wyciosana tępym narzędziem metoda, poprzez podszywanie się pod znaną osobę, poraża swoją łatwością i równie zadziwia skutecznością, nabijania dobrodusznych ludzi w butelkę.

    Ma ona iście diaboliczny wymiar, który poruszył Alan Parker w kultowym filmie „Harry Angel”, gdzie Mickey Rourke wcielił się w rolę detektywa Harry Angela, wynajętego przez samego Louisa Cyphra, aby wytropić brutalnego zbrodniarza.

    „Koszmarem jest mądrość, która nie przynosi korzyści mędrcowi”, podsumuje sam Lucyfer, płaczącego i rozpaczającego detektywa, kiedy dowiaduje się, że ścigał w istocie samego siebie, a teraz przyszedł dzień zapłaty za dzień, gdy przed laty, zaprzedał to, co każdy człowiek ma najcenniejszego - swoją duszę.

    Scena, kiedy Harry będący na dnie rozpaczy, kompletnie zdruzgotany, łkający, wypowiada bez końca słowa „Ja wiem, kim jestem”, przy uśmiechającym się szyderczo, zwycięskim Szatanie ( w tej roli Robert De Niro) depczącym godność Człowieka, pozostanie wieczna żywa w mej pamięci.

   Dlatego, zbrodnią należy nazwać, to, co zrobił ten mały łotrzyk, kradnąc tożsamość Ministra Sprawiedliwości, pisząc swe dziecinne głupoty, które idą teraz na konto  (dosłownie i w przenośni) Zbigniewa Ziobro, a które tysiące ludzi, będących w gronie jego znajomych, traktuje zupełnie serio.

 

  Co w tym procederze może  najbardziej zdumiewać i zaskakiwać, to łatwowierność  ludzi, którzy biorą udział w tej maskaradzie. Jeśli, ktoś powie, że nabierają się na takie numery ludzie wyłącznie prości, bądź niewykształceni, zapewniam z góry, iż tak nie jest. 

     Jakże wielu od zawsze marzyło uszczknąć dla siebie odrobinkę czyjejś sławy, potaplać się w niej, by móc pochwalić się w gronie znajomych - rozmawiałem/am z  Ministrem Ziobro. I  jedni w to wierzą, a inni chcą wierzyć, że dostąpili szczytów Parnasu.

- Niedziela, czas zasłużonego odpoczynku - stwierdza filozoficznie na  facebooku „Zbigniew Ziobro”

- Panie Ministrze, ma Pan rację! Niech Pan odpoczywa. Dziękuję Panu - odpowiada w podobnym tonie, kilkaset „znajomych” z sieci, wysyłając po godzinie tysiąc  lajków.

    Wiele innych nieopisanych tutaj farmazonów zamieszcza w imieniu Zbigniewa Ziobro ten gagatek.

 

    Chciałoby się krzyknąć o wy naiwni, piszecie do kogoś innego, prawdziwy Ziobro akurat udziela na żywo wywiadu w TVP Info. Lecz w cyberświecie, ostrzeżenia pojedynczej osoby ważą tyle ile głos wołającego proroka na pustyni. Przycisk atomowy i decyzja zawsze należy wyłącznie do właściciela strony, czy portalu, który mając złe intencje uciszy i wyłączy ten głos jednym kliknięciem.

 

     Zachowanie to przypomina  przypadek działacza opozycji demokratycznej Adama Borowskiego, gdy na jego prawdziwym koncie facebookowym opublikowana została duża literka „W” i nic więcej. Szybko pojawiły się lajki, ludzie z grona znajomych, którzy choć nic nie wyczytali z tej jednoliterowej informacji-łamigłówki „W”, poczuli nieodzowną chęć wsparcia jej własnym lajkiem. W rzeczywistości, jak podał dzień później Adam Borowski, ktoś włamał się na jego konto facebookowe i zostawił po sobie pamiątkę w postaci dużego „W”.


     Wniosek jest smutny - Nie ważne, co się pisze, nie ważne jak się pisze, najważniejsze jest dla wielu -  KTO PISZE.

 

   Znajomość ludzkich pragnień, umiejętnie podsycana doprowadziła do powstania Amber Gold, a potem jego upadku. Nieostrożność, obdarzenie nieracjonalnym zaufaniem przestępców pozbawionych sumienia do dramatycznych wyłudzeń „na wnuczka”.

 

     Zarządzanie emocjami stało się dziś łatwą sztuką w rękach demiurgów,   a   przez to z wyzucia coraz większych mas z zadania sobie pytania - kim naprawdę  jestem i dokąd zmierzam.

 

    „Patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli. Jakże, zatem zrozumiecie inne przypowieści” – Ew. wg Św. Marka

 

 

Hoyt
O mnie Hoyt

Ci, którzy sądzą, iż wszystkim rządzi Los, nie myliliby się, gdyby się nie upierali przy tym mniemaniu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura