Pewnie wielu z nas słyszało bądź widziało choć raz w telewizji Macieja Skrzątka, znanego bardziej jako wróżbita Maciej. Odkąd tylko zaistniał w jednym z kanałów ezoterycznych, z jego nieprzerwanego potoku słów słyszeliśmy ciągle jedno, nachalne przesłanie - "jestem najlepszy w Polsce!"
Wróżbita Maciej opowiadał o swojej niezwykłej inowacyjnej metodzie w stawianiu kart Tarota , jakiej jeszcze nikt na całym świecie nie odkrył.O stu procentowej skuteczności własnych wróżb.O trudności jakie niosło jego życie i kłodach stawianych jemu przez sam Los.Wróżbita Maciej, ostrzegał gorąco przed innymi wróżbitami , głównie tarocistami, którzy nie znają się na tym fachu, nie czują kart, jak on, żerują na ludzkim nieszczęściu i chcą zwyczajnie zarobić i oszukać. Kiedy jakiś telefon przerwał tę paplaninę, pan Maciej Skrzątek serdecznie witał zazwyczaj dzwoniącą do stacji słuchaczkę, dodając o jej wielkim szczęsciu,że właśnie akurat trafiła na niego.I tak w każdym następnym programie stsował tę samą zasadę w koło Macieju.
NIedawno do pewnej, niezbyt zamożnej kobiety, dorabiającej do skromnej emerytury, na którą pracowała 40 lat,aby wiązać końcec z końcem przyszedł pewien domokrążca, ubrany bardzo skromnie, schludnie, ogólnie sprawiający wrażenie uczciwego "człowieka w potrzebie", którego spotkała niezawiniona krzywda.Opowiedział, że stracił pracę nie ze swojej winy, został skrzywdzony, ale nie zamierza jak inni żebrać, nic nie robić, więc wziął się w garść i zaczął sprzedawać "na dobry początek teflonowe, niezniszczalne patelnie". Kobiecie zrobiło się zwyczajnie go żal i za cenę trochę poniżej ceny rynkowej kupiła jedną z jego patelni i oboje serdecznie się pożegnali. Jak się domyślacie patelnia po drugim usmażeniu schabowego spaliła się i nadawała się już, co najwyżej do bicia męża.
Pamiętacie tę scenę z filmu, kiedy Pazura gra Adasia Miauczyńskiego i daje radę koledze, że kiedy wyrzucają go drzwiami, on wchodzi oknem i "zawsze idzie ryjem do przodu"?
Połączenie metody na Macieja z domokrążcą od patelni jest metodą znaną jak świat.
Gdy okrasimy ją wątkiem metafizycznym przy odrobinie szczęścia można zostać kimś na wzór Davida Koresha. Koresh piętnował wyzysk, niesprawiedliwość społeczną, głosząc przy tym piękne idee o równości,uczciwości, szacunku i sprawiedliwości. Większość uważała go słusznie za człowieka niespełna rozumu.Ale nie wszyscy.W końcu udało mu się znaleść kilkadziesiąt wyznawców jego sekty, która chciała zmienić z nim świat. Koresh jako ich duchowy przywódca żadał od wybranych uczniów całkowitego podporządkowania i oddania. Wkrótce uczniowie z radością pracowali dla swego guru, oddawali mu swe pieniądze, aby ich Duchowy Mistrz mógł wcielać swe idee dla poprawienia losów świata.
Byli zaszczyceni, kiedy Koresh nagradzał wybranych miejscem blisko siebie.
Czy myślicie, że Koresha tak naprawdę interesowały wzniosłe idee i ulepszania tego padołu łez?
Dziś, po latach, kiedy czyta się wróżby salonowych Blogerów sprzed lat, widać jak wiele z nich było kompletnie nietrafionych. Ostrzegano,że nie wygra nigdy PiS i Kaczyński, przez ich błędne personalne decyzje; "demaskowali" błędne i niecne zamiary tak naprawdę robiąc to wyłącznie dla swoich korzyści. PiS jednak wygrał, oni pomylili się, ale nigdy nie przyznają do pomyłek, bo są jak Koresh, jak wróżbita Maciej - zawsze najlepsi.
Czy tak naprawdę tych Koreshów i Maciejów obchodzi los Polski? Czy chodzi raczej o to, by stać się jednym z nich? Ja, czytając ich wątpliwości nie mam.
Czy wyobrażacie sobie Blogera, który pisze codziennie notki na salon24, kiedy osiągnął swój zamierzony cel jakim jest sława i bogactwo? Czy będzie potrzebował nadal swojej trzódki, skoro będzie właścicielem stada? Jeżeli w to wierzycie,że tak, to wypada mi tylko życzyć udanych wróżb Andrzejkowych.
